Łowcy głów, Robert Ziółkowski

Ta książka stanowi dla mnie jedno z największych zaskoczeń czytelniczych ever. Pożyczyłam ją od taty. Jakieś trzy lata temu. I tak leżakowała na półce skutecznie odstraszając mnie wizerunkiem ponurego typa na okładce. Aż w końcu, w ramach wiosennych porządków, postanowiłam ją przeczytać i oddać właścicielowi. I to była bez wątpienia słuszna decyzja.

Na wstępie warto zauważyć, że Robert Ziółkowski szesnaście lat pracował w policji, z czego ostatnie lata sędził w wielkopolskim oddziale Zespołu Poszukiwań Celowych. Osobiste doświadczenia autora znajdują swoje odzwierciedlenie w tekście, który stylistycznie plasuje się na pograniczu powieści sensacyjnej i reportażu. Takiego sposobu pisania nie można się nauczyć na warsztatach pisarskich albo siedząc przed komputerem. Znajomość metod działania policji, udział w wielu akcjach, przesłuchaniach i pościgach uczyniły z Ziółkowskiego bardzo dobrego autora powieści kryminalnych. Głównym atutem Łowcy głów jest mianowicie niepodważalna autentyczność opisywanych wydarzeń. Surowy język, w którym mnóstwo jest przekleństw i gwary policyjnej, w ogromnym stopniu przyczynia się do tego, że czytelnik wierzy w absolutnie każde słowo. Od książki trudno się oderwać, czas spędzony na lekturze mija błyskawicznie.

Całość podzielona została na trzy części: Wściekłość, Bracia, Szaleństwo. Trzy sprawy kryminalne, trzy morderstwa, które łączy wspomniany Zespół Poszukiwań Celowych w Poznaniu z Sebastianem Zimnym na czele. Zimny niby jest głównym bohaterem, ale bohaterem bardzo wycofanym. Na pierwszym planie pojawiają się głównie sprawcy przestępstw i ich ofiary.
Mnie najbardziej poruszyła historia braci Dominika i Marka, która brzmi tak nieprawdopodobnie, że musi być prawdziwa. Mimo, iż autor zastrzega, iż podobieństwo do osób i wydarzeń jest przypadkowe, to cały czas mamy wrażenie, że poznajemy prawdziwą historię byłego snajpera Legii Cudzoziemskiej, którego kariera rozpoczęła się na plantacji truskawek w Bawarii.... Bardzo chciałam, żeby zagmatwana sprawa sprzed lat została wreszcie rozwiązana, a jej uczestnicy odnaleźli spokój bądź otrzymali zasłużoną karę.

Miłośnikom literatury kryminalnej i sensacyjnej ta powieść na bank się spodoba. Wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać.
Wiem, że istnieje część druga, w której Sebastian Zimny wypada z systemu... Muszę po nią sięgnąć.

Ocena: 5/6



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Kocie oko, Margaret Atwood